18 maja 2024

Mija 150 Rocznica Powstania Styczniowego 1863 – 2013

Konserwatywna historiografia gardzi Powstaniem Styczniowym. Bo „po co walczyć z konserwatywnym monarchą, Katechonem”, po co ginąć w beznadziejnej walce, skoro „mieliśmy takiego fajnego konserwatystę Wielomskiego Wielkodupskiego Wielopolskiego, który dogadałby się z Ruskimi”, a w ogóle to całe powstanie zostało sprowokowane „przez masonów i Bismarcka”… Choćby w najnowszej „Polonia Christiana” można znaleźć teksty idące w ten deseń. No cóż, konserwatyści zapominają o kilku podstawowych faktach…

Powstanie Styczniowe 1863r.
Powstanie Styczniowe 1863r.
Powstanie Styczniowe 1863r.
Podstawowe założenia: Na początek przypomnę, że reprezentuję szkołę stosunków międzynarodowych podkreślającą znaczenie aktorów subpaństwowych. Traktując państwo jako monolit nie zrozumiemy żadnego wydarzenia historycznego. Po drugie, jak pisał Machiavelli często zdarzenia prowadzą do konsekwencji, których się nie spodziewamy: ze zła może wyjść dobro. I tak samo było w przypadku Powstania Styczniowego.

Czy ten zryw został sprowokowany? Jak najbardziej. I to przez idola konserwatystów, endeków i innych rusofilów: Aleksandra hr. Wielopolskiego. To on wpadł na pomysł branki, czyli zdarzenia, które zmusiło polską młodzież do pójścia do lasu. To on w kwietniu 1861 r. pojechał do carskiego namiestnika i w nocy ułożył mu rozporządzenie mówiące, że po trzykrotnym wezwaniu do rozejścia się wojsko może strzelać do demonstrantów. To rozporządzenie nie zostało ogłoszone, co doprowadziło 8 kwietnia 1861 r. do masakry na Placu Zamkowym. Wielopolski jednocześnie dawał Polakom nadzieję na zmiany i jednocześnie robił wszystko, by zaognić sytuację. Dlaczego wymyślona przez niego branka była prowokacją? Wyjaśnia to na Face’ie jeden z moich czytelników Maciej P.:

„Bilans strat.
Rzeczywiste: w wyniku Powstania Styczniowego poległo 20 tysięcy ludzi, a 32 tysiące zostało zesłanych na Sybir. Z tej liczby ponad połowa (przyjmijmy, że 12 tysięcy nie wróciło do kraju, więc trzeba liczyć jako poległych). Daje to liczbę 32 tysiące ofiar w przeciągu dwóch i pół roku (do ujęcia ks. Brzóski latem 1865). Daje to średnio 12,8 tysiąca poległych rocznie na obszarze Królestwa, Litwy i Ziem Zabranych.

Potencjalne w wyniku poddania się brance:
W latach 1832-1862 w „kamasze” wzięto 200 tysięcy Polaków z Królestwa (nie licząc tych z Litwy i Ziem Zabranych). Po 25 latach wróciło 23 tysiące. Zginęło więc bezpowrotnie ponad 177 tysięcy ludzi (5,6 rocznie).
W latach 1865-1877 poborowych było 119 tysięcy, z czego wrócił co czwarty. Zginęło ponad 89 tysięcy (75%) – 7,4 tysiące rocznie.
W brance w 1863 roku miano wziąć 12 tysięcy. Przyjmując, że branka miała charakter represji politycznych, należy przyjąć, że z wziętych w brance wróciłby najwyżej co 10, czyli kraj straciłby bezpowrotnie 10,8 tysięcy w jednym roku.
Zakładamy przy tym, że nie byłoby kolejnych list proskrybcyjnych po powodzeniu pierwszej operacji, a założenie takie jest naiwne.
Przy czym mówimy tu tylko o Królestwie. Porównywalne liczby trzeba przyjąć na Litwę i Ziemie Zabrane. A to oznacza rząd co najmniej 15-20 tysięcy ofiar.

Gdyby nie podjęto walki kraj straciłby więc porównywalną liczbę najbardziej aktywnych młodych ludzi. Teza o tym, że bez Powstania „oszczędzono by Polskiej krwi” jest więc z sufitu. Warto przy tym dodać, że gdyby poddano się brance, Polacy walczyliby o umocnienie panowania znienawidzonego systemu, a nie o jego osłabienie. ”

Prof. Andrzej Nowak:

„”Trafiły mi w ręce dane z powiatu piotrkowskiego. Stamtąd w latach 1833–1856 do wojska w głębi Rosji wzięto 11 tys. osób. Wróciło 498 osób: zniszczonych, schorowanych, okaleczonych. To pokazywało, jak funkcjonuje społeczeństwo, które się nie buntuje. ”

Wielopolski i carskie władze policyjno-wojskowe ogłaszając w styczniu 1863 r. brankę mieli pełną świadomość tego, że wywoła ona powstanie. I tego chcieli. Uważali, że w ten sposób będą mogli zdusić przedwczesny zryw za jednym zamachem. To dlatego początkowo puszczali w bój oddziały z nienabitymi karabinami i to dlatego rosyjska armia „pomyłkowo” sprzedała setki dobrych kozackich koni Czachowskiemu oraz innym spiskowcom. Wojskowi liczyli też, że prowokując powstanie przechwycą władzę w Królestwie z rąk cywilnej administracji. Prowokatorami mogły być również władze pruskie (załapano je przed powstaniem na drukowaniu ulotek zachęcających do zrywu), chcące uzyskać od Rosji zielone światło dla zjednoczenia Niemiec w zamian za pomoc w tłumieniu powstania (Pewną wskazówką może być również to, że po wybuchu Powstania Wielopolski stracił zaufanie Rosjan i uciekł do Drezna, pod opiekę niemieckich służb). Z innych powodów przychylnie patrzyły na Powstanie Austria (chęć zaszkodzenia żarłocznemu sąsiadowi) oraz Anglia, chcąca sabotować poprawę stosunków rosyjsko-francuskich. (Polecam historię statku „Ward Jackson” wiozącego broń na Żmudź – ludzie brytyjskiego agenta Mazziniego dokonali sabotażu na ścigających go okrętach rosyjskich, a inny brytyjski agent Bakunin zabrał się w podróż tym okrętem.)

Po raz kolejny rosyjska bezpieka się przeliczyła. Wojskowi, którym tak łatwo szły polityczne intrygi, od samego początku wykazywali się skrajną nieudolnością jeśli chodzi o walkę. W Noc Styczniową, po pierwszych polskich atakach wycofali się z 41 miast i miasteczek oddając teren powstańcom. Przez blisko dwa lata 400 tys. armia rosyjska nie mogła sobie poradzić ze zgnieceniem 10 tys. powstańców. Rosjanie nie docenili polskich spiskowców. Stefan Bobrowski (zamordowany w wyniku intrygi Białych) zorganizował prawdziwe Państwo Podziemne, w którym Sztyletnicy (V Oddział Żandarmerii) zlikwidowali blisko 1 tys. zdrajców, carskich wojskowych, policjantów i urzędników, w którym nawet carscy oficerowie byli zmuszani do płacenia podatku na Powstanie, w którym powstańczym tajnym służbom udawało się przechwytywać carską korespondencję dyplomatyczną. Marszałek Piłsudski wyjaśniał, że Powstanie Styczniowe darzy największym szacunkiem dlatego, że garstka studentów zdołała zorganizować z niczego tajne państwo i armię szachującą największe siły zbrojne świata. Święte słowa.

Konserwatyści odpowiedzą: ale przecież ogromne straty, rusyfikacja, zaprzepaszczenie reform Wielopolskie. Popatrzmy więc jeszcze raz na bilans zysków i strat. 32 tys. poległych – to z perspektywy 5 lat mogło wydawać się ogromną liczbą. Ale z perspektywy 2013 r. już nie. Tak samo kwestia rusyfikacji: zapominamy, że druga połowa XIX w. była okresem rozbuchania rosyjskiego, prawosławnego szowinizmu. Rusyfikowano Finlandię, choć Finowie się nie buntowali. Car zlikwidował lokalny fiński samorząd i narzucił im tępego gubernatora gen. Bobrikowa (Jeszcze w 1940 r. Finowie śpiewali: „Niet Mołotow, ty łższesz bardziej niz Bobrikow). Rusyfikowano by nas, nawet gdyby nie doszło do Powstania.

Długoterminowe skutki Powstania Styczniowego były dla Polaków jedynie zbawienne, a dla Imperium Rosyjskiego zabójcze. Przede wszystkim Rząd Narodowy zmusił cara do uwłaszczenia chłopów w Królestwie. Bez świadomego i wolnego chłopstwa nie byłoby mowy o nowoczesnym narodzie polskim, nie mielibyśmy setek tysięcy chłopskich ochotników broniących Ojczyzny w 1920 r. Wypchnięcie zaś tysięcy drobnoszlacheckich synów do miast oznaczało powstanie w Królestwie Polskim nowej klasy społecznej – inteligencji. Kultywującej zarówno tradycje patriotyczne jak i partycypującej w oszałamiającym rozwoju przemysłu w Kongresówce. Carska administracja swoją głupią polityką rusyfikacyjną zrobiła nam niechcący przysługę – wychowała sobie wrogów. Atakując Kościół Rosjanie skutecznie zamknęli drogę do rusyfikacji chłopskich mas. To rosyjska szkoła zniechęciła do Rosjan Marszałka Piłsudskiego a rosyjskie represje wobec katolicyzmu zrobiły z miłego, wierzącego młodzieńca Feliksa Dzierżyńskiego psychopatycznego mordercę Rosji. Romanowowie sami wykopali sobie grób.

Endecy odpowiedzą: ale przecież powstanie styczniowe było na rękę Bismarckowi i doprowadziło do zjednoczenia Niemiec?! I bardzo dobrze. Zjednoczone Niemcy ćwierć wieku później znalazły się na nieuniknionym kursie kolizyjnym z Rosją. To wywołało I Wojnę Światową i przywróciło Polsce niepodległość.

Przede wszystkim jednak Powstanie Styczniowe dało ogromną lekcję niepodległościowcom jak przygotować następny zwycięski zryw. Przygotowania do niego trwały 20 lat, próba generalna odbyła się w latach 1904-1908, a ostateczne Powstanie zaczęło się 6 sierpnia 1914 r., dzień po rocznicy egzekucji Traugutta. Zakończyło się sukcesem a w odrodzonej RP powstańcy styczniowi cieszyli się statusem nadludzi. Ostatni z nich zmarł w 1946 r.